Odcinek 9

Odcinek 9

Słodziki - co mówi nauka?

W maku klient zamawia 3 bigmaci, 2 makwrapy, 2x frytki xxl, I DO TEGO COLĘ ZERO HAHAHAHAH – Za każdym razem kiedy słyszę ten żart, to cicho wzdycham i umiera we mnie nadzieja, żektoś jezscze w tym kraju ma trochę mózgu...

Wszyscy słyszeli to milion razy, nie jest to już śmieszne I jest kompletnie odwrotnie – to właśnie ma SENS. OCZYWIŚCIE, że jedzenie fastfudu to słaby pomysł, ale jak już jemy 1500 wątpliwej jakości kalorii to TYMBARDZIEJ po co to wszystko zalewać 60g cukru?! (300 kalorii więcej) Wyeliminowanie 300 kalorii każdego dnia pozwoliłoby na spalenie kilograma tłuszczu w przeciągu 2-3 tygodni, zakładając, że nie zmienialibyśmy niczego innego w naszej diecie. Nie tak źle.

Sztuczne słodziki, bo o nich opowiem w tym podcaście, od dłuższego czasu budzą kontrowersje i skrajne opinie wśród społeczeństwa. Zupełnie niepotrzebnie bo problem nie jest aż tak skomplikowany i dziś omówimy go szerzej.

Jedni z entuzjazmem sięgają po napoje i produkty ZERO, ceniąc niskokaloryczne i bezcukrowe opcje. Inni z kolei podchodzą do nich z dużym dystansem, obawiając się potencjalnych skutków ubocznych i wpływu na zdrowie. Niemniej jednak, nie można zaprzeczyć, że sztuczne słodziki wprowadziły rewolucję w naszej diecie, oferując alternatywę dla tradycyjnego cukru. Chcę dziś omówić najczęstsze argumenty które podnoszą różnej maści guru czy też laicy straszący was słodzikami i skonfrontujemy je z nauką.

Ale nie przejdziemy wprost do słodzików...

Najpierw trochę fizjologii.

Nasze zamiłowanie do słodkiego – reaktywność na węglowodany, cukry, słodycz ma wręcz archaiczne początki ewolucyjne. Nawet jednokomórkowe organizmy – takie jak szeroko znane bakterie Escherichia Coli chętnie poruszają się w kierunku bodźca którym jest cząsteczka cukru.

Bobaski – noworodki homo sapiens wykazują również preferencje dotyczące wysokich stężeń cukru i preferują roztwory słodsze niż laktoza, cukier znajdujący się w mleku matki.


Muchomor - gorzki, jak nie wierzysz to spróbuj.

Słodycz wydaje się mieć najniższy próg rozpoznawania smaku, wykrywalny przy około 1 części na 200 sacharozy w roztworze. Dla porównania, gorycz wydaje się mieć najwyższy próg wykrywalności, około 1 część na 2 miliony dla chininy w roztworze. Dużo łatwiej wykrywamy smak gorzki, niż słodki. W naturalnym otoczeniu, w którym ewoluowali przodkowie naczelnych, intensywność słodyczy powinna wskazywać na gęstość energii, podczas gdy gorycz wskazuje na toksyczność. Wysoki próg wykrywania słodyczy i niski próg wykrywania goryczy predysponowałby naszych przodków naczelnych do poszukiwania słodkich (i przy tym gęstych energetycznie) pokarmów i unikania gorzkich smaków. Nawet wśród naczelnych jedzących liście istnieje tendencja do preferowania niedojrzałych liści, które mają wyższą zawartość białka i niższą zawartość błonnika i trucizn niż dojrzałe liście.

Słodki ząbek ma starożytne dziedzictwo i chociaż przetwarzanie żywności zmieniło radykalnie naszą dietę, fizjologia człowieka pozostaje w dużej mierze niezmieniona. My ludzie jesteśmy najzwyczajniej zaprogramowani by preferować słodkie – a połączenie słodkie i tłuste to już w ogóle.

I ten fakt wykorzystują koncerny produkujące i przetwarzające żywność. Aczkolwiek nie ma sensu doszukiwać się tu jakiejś syjonistyczno-reptiliańskiej konspiracji. Po prostu – lepiej sprzedaje się jedzenie które dobrze smakuje – a że przy okazji mamy z tego powodu problemy zdrowotne? O zoba kotek na tik toku


Typowy właściciel koncernu produkującego jedzenie. Albo farmaceutycznego.

Jak już wspominałem w innych odcinkach - to Twój obowiązek dbać o swoje zdrowie, nikt nie zrobi tego za Ciebie. I super, wiemy to, w końcu oboje angażujemy swój czas w ten podcast  - sięgamy po zdrową żywność – a jeśli już grzeszymy – to przynajmniej szukamy najmniej szkodliwych alternatyw. Dwa bigmaki, maknagetsy, fryty i do tego.... dokładnie – KOLA ZERO.

Receptory słodkiego smaku na języku w kontakcie z cząsteczkami takimi jak glukoza, fruktoza, sacharoza, maltoza– przewodzą drogą nerwową sygnały z kubków smakowych do CUN – najczęściej wspominamy tu o podwzgórzu i centrum apetytu. Receptory jednak nie są bardzo specyficzne – nie pobudzają ich tylko cukry – a wiele innych substancji m.in. niektóre aminokwasy, niektóre białka, a także kupa innych substancji – naturalnych czy otrzymanych sztucznie w laboratorium.

Ponadto dziś już wiemy, że szlaki słodkiego smaku są obecne nie tylko na języku ale też w jelitach i OUN. Badania sugerują, że szlaki te działają jak czujniki składników odżywczych w jelitach i mózgu. Służą również do regulacji bilansu energetycznego, homeostazy glukozy i spożycia pokarmu. Interakcje między szlakami obwodowymi i centralnymi są starannie regulowane za pomocą cząsteczek krążących we krwi, takich jak leptyna, grelina, insulina, GLP-1 i endokannabinoidy – ale to temat na oddzielny podcast. Dalsze prace naukowe w tej sferze być może pozwolą nam na lepsze zrozumienie i zwalczanie wielu chorób cywilizacyjnych z którymi boryka się homo sapiens np. otyłości i cukrzycy typu 2.

Te choroby nie są powodowane przez cukier czy węglowodany. W rzeczywistości powodowane są PRZEDE WSZYSTKIM przez nadmiar kalorii w naszej diecie. Konsekwencji dla zdrowia jest bardzo wiele, jeżeli chcecie się dowiedzieć na ten więcej obczajcie podcast o insulinooporności.

Nasze zamiłowanie do słodkości jak już wspomnieliśmy jest bardzo głęboko zakorzenione, i jak pewnie sami wiecie bardzo ciężko z nim walczyć – dla niektórych to wręcz nemesis. I jeżeli to też wasz problem to właśnie warto sięgać po wersje produktów które zamiast cukrów mają słodziki, bo sięgając po nie ZNACZNIE obniżamy kaloryczność pokarmu właściwie nie rezygnując jednocześnie z walorów smakowych.

Sztuczne słodziki zostały po raz pierwszy przebadane w 1879 roku, kiedy to sacharyna, pierwszy sztuczny słodzik, została przypadkowo odkryta przez naukowca z Uniwersytetu Johna Hopkinsa, który nie umył rąk przed kolacją i zauważył, że jego palce smakują słodko. (swoją drogą to jeden z licznych przypadków kiedy wynaleziono coś poprzez brak zachowania zasad BHP – patrz penicylina). Pan Fahlberg pracował nad tworzeniem nowych barwników chemicznych z pochodnych smoły węglowej i po spróbowaniu wszystkiego w swoim laboratorium, aby określić źródło (ponownie gratulujemy zachowania zasad BHP), stwierdził, że był to benzosulfimid, pochodna smoły węglowej, która jest 300 razy słodsza niż cukier.

Od tamtego czasu mamy ich dostępnych dużo więcej: m.in aspartam, acesulfam K, xylitol, sukraloza, sacharyna

Dostępne mamy również naturalne słodziki: syrop z agawy, syrop klonowy, melasa, stevia


Słodzik naturalny - stewia.

Słodziki w rzeczywistości też mają kalorie -ale są od 200 do 20 000 razy słodzsze niż cukier, więc używamy ich w bardzo znikomych ilościach więc możemy śmiało zakładać, że mają kalorii zero!

Dodajemy ich tak mało, że zamiast 35g cukru w puszcze koli, przyjmujemy 35mg w puszcze koli zero.

To tysiąc razy mniej i to BARDZO mała ilość. Ale znamy mnóstwo substancji które nawet w tak małej ilości potrafią dawać bardzo silne efekty.  Szczególnie że słodziki to chemia...

Sztuczne słodziki muszą być złe – w końcu to chemia...

Wiecie co jest chemią? Wszystko. Dosłownie wszystko składa się z cząsteczek chemicznych. Ale rozumiem... nie o to się rozchodzi - Sztuczne słodziki zostały stworzone w laboratorium, na pewno są złe, lepiej jeść naturalne rzeczy takie jak np… MUCHOMOR SROMOTNIKOWY.

Wiecie co jeszcze jest naturalne? Toksyna białej wdowy, odchody, upadek z wysokości– te wszystkie rzeczy są “naturalne” ale trzebaby być szalonym by kłocić się, że są dla nas dobre.

Odrzucanie osiągnięć współczesnej medycyny i umieranie długo i w agonii niczym chłop pańszcyźniany – jest bardzo naturalne i ostatnio dzięki popularności internetowych holistycznych guru – wraca do łask.


Kiedyś to było. Wszystko naturalnie i eko.

Ten argument jest inwalidą. Naturalność, czy pochodzenie „eko”, z natury, NIE sprawia, że coś jest zdrowe. I odwrotnie w laboratorium powstaje wiele wspaniałych substancji. Pojawiający się trend w którym ludzie te dwie rzeczy ze sobą łączą jest niepokojący, szczególnie, że ludzie bywają bardzo bojowi w swojej postawie i promując EKO/turbonaturalność często robią to wysoce nierzetelnie, wprowadzają w błąd i strasząc przed wszystkim czego akurat nie mają w swoim ekosklepiku m.in. przed słodzikami.

Niestety wielu ludzi omija słodziki szerokim łukiem ze względu na takie naturalistyczne holistyczne pierdololo – Jak zaraz się przekonamy nie tylko jest to NIEPRAWDA – taka narracja sprawia, że ludzie którzy realnie mogliby skorzytać z tego „narzędzia” (np. otyli) – boją się. A w przestrzeni publicznej jeszcze więcej lęku, zawstydzania i nieporozumień na temat diety.

Z drugiej strony sceptyczne i zachowawcze podejście do przyjmowania różnych dziwnych substancji w istocie jest jednak prawidłowym zachowaniem i mogę tylko przyklasnąć. Ale przyjmowanie, że coś jest niezdrowe bo ma w nazwie sztuczne, albo odwrotnie – że jest zdrowe bo jest „naturalne” jest po prostu nieracjonalne – albo jak wolicie – jest oznaką głupoty. KAŻDA SUBSTANCJA powinna być oceniana oddzielnie na podstawie odpowiednich danych na temat bezpieczeństwa.

Gdybyśmy tylko mieli jakiś sposób żeby sprawdzić ich rzeczywisty wpływ na zdrowie człowieka... żeby odróżnić prawdziwe informacje od tych wyssanych z palca internetowych guru...

Okurdebele mamy – nazywa się to badanie kliniczne i pierwsze z nich na temat sztucznych słodzików pochodzą z lat 60 ubiegłego wieku. Od tamtych czasów do roku 2024 w którym piszę ten odcinek dowiedzieliśmy się na ten temat dużo więcej.

Czy słodziki powodują raka?

Cała zła fama słodzików wywodzi się z klasycznego problemu – korelacja TO NIE TO SAMO co związek przyczynowy. Mam nadzieję, że wszyscy to wiemy ale jeśli to wiesz to Wybacz mi, ale popularyzujemy tu naukę, więc nie wspomnimy jeszcze raz o co się rozchodzi.

Mnóstwo rzeczy ze sobą koreluje – np. Zyski lodziarni i ilość ofiar utonięć silnie korelują ze sobą – gdy zestawimy ze sobą te dane - rośnie jedno, rośnie też drugie  – ale chyba nikt nie pomyśli, że to lody sprawiają, że ludzie toną... a może to żałoba sprawia, że ludzie chętniej jedzą lody? Po prostu latem częściej wykonujemy pewne czynności niż w innych porach roku – m.in. pływamy i jemy lody.

Liczba piratów na świecie koreluje (negatywnie) ze średnimi temperaturami na ziemi. Czy zostając PIRATAMI zwalczymy jednocześnie problem globalnego ocieplenia? (zauważyliście błąd?)


Możnaby pomyśleć, że to zielone ubrania powodują lepsze wyniki na testach… ale to błąd logiczny.

Takie śmieszne przykłady możnaby mnożyć ale oszczędźmy sobie – po prostu to, że coś ze sobą koreluje nie oznacza, że jest ze sobą w związku przyczynowo-skutkowym. I choć przy tak absurdalnych przykładach łatwo zauważyć błąd logiczny... to przy skomplikowanych problemach często tego błędu w ogóle nie widzimy i mamy tendencję do zakładania, że ten związek przyczynowo-skutkowy rzeczywiście istnieje, szczególnie jeżeli coś potwierdza naszą wizję świata.


W czerwcu 2023 roku, czyli całkiem niedawno WHO – światowa organizacja zdrowia, zmieniła klasyfikację aspartamu na 2B – jako „możliwie rakotwórcze” – w internecie zawrzało po raz kolejny. Wielu ludzi cytowało to jako DOWÓD, że aspartam jest rakotwórczy – często byli to Ci sami ludzie którzy przy innych okazjach (np. Covid) WHO mieli głęboko w poważaniu. Jak zwykle w takich wypadkach warto przyjrzeć się szczegółom.

W kategorii 2B jest sporo innych rzeczy którymi z reguly się nie martwimy – np Ginkgo biloba, używanie smartfona, a nawet kiszonki.

W kategorii 2A – czyli kategorii wyżej – czynników „prawdopodobnie rakotwórczych” mamy takie rzeczy jak – czerwone mięso i gorące napoje powyżej 65 stopni Celsjusza.

W kategorii 1 – czyli na pewno rakotwórczych  mamy na przykład – SŁOŃCE 😊 mamy też piwerko, winko, inne alkohole.

Badania naukowe które dowodzą rakotwórczości aspartamu – to badania w których podajemy szczurom kosmiczne dawki – tysiąc razy większe niż jakikolwiek człowiek spożywałby każdego dnia. A w rzeczywistości – SPORO z pozoru nieszkodliwych substancji spowoduje raka, jeżeli dawka będzie odpowiednio wysoka. Jak zwykle Sola dosis facit venenum - Dawka czyni truciznę. Podobnie jest z piwkiem i ze słońcem (niedobór witaminy D też nie jest najzdrowszy).


Część z badań korelacyjnych wykazała związek aspartamu z rakiem – ALE TYLKO CZĘŚĆ – efekt ten raz w badaniach jest – w innych badaniach nie udaje się go wykazać.

Dwa ostatnio opublikowane badania nie znalazły związku. W innych badaniach gdzie ten związek udaje się znaleźć – wzrost tzw relatywnego ryzyka to 10-15% i jeszcze raz podkreślam to tylko badania korelacyjne.

To oznacza tyle, że jeżeli masz szansę na zachorowanie na raka 1% (to tylko przykład) to jeśli regularnie wchłaniasz duże ilości aspartamu i JEŚLI faktycznie aspartam zwiększa to ryzyko to z 1% robi się 1.1%

Dla porównania otyłość zwiększa to relatywne ryzyko różnych nowotworów o około 250-300% i  to jest FAKT potwierdzony przez niezliczoną ilość badań.

DODATKOWO – żadne z tych badań nie pokazało DOSE RESPONSE – związku odpowiedzi na dawkę.  Niskie dawki aspartamu mają podobne działanie co wysokie dawki. W jednym z tych badań wysokie dawki miały mniejszą szansę na zachorowanie na raka niż niskie dawki.

Jeśli rzeczywiście aspartam powodowałby raka – spodziewamy się zobaczyć taki związek odpowiedzi na dawkę – taki jak widzimy np w przypadku palenia papierosów - im więcej papierosów wypalisz, tym “większy przypał”.

Wszystkie światowe agencje zajmujące się bezpieczeństwem żywności nie mają wątpliwości – aspartam w małych ilościach nie szkodzi – a limit bezpieczeństwa (który i tak ustalony jest DUŻO poniżej realnie zagrażającym dawkom) to około 20 puszek coli zero dziennie. Nawet jakbyście się bardzo uparli, może być ciężko.

Podobne wnioski można wysnuć analizując dane na temat wszsytkich innych komercyjnie dostępnych słodzików.

Czy sztuczne słodziki robią z nas grubasów?

Według badań rzeczywiście – więcej słodzików spożywają ludzie otyli. Czy to oznacza, że słodziki sprawiają, że tyjemy? Jeszcze raz – to również błąd logiczny. Ludzie otyli najczęściej zdają sobię sprawę z problemu, nie są z niego zbyt dumni i próbując z niego wybrnąć sięgają po mniej kaloryczne rozwiązania ze słodzikami. Ale najczęściej to niewiele daje, bo otyłość to problem wieloczynnikowy.


Różnica jest BARDZO duża.

Wiele randomizowanych badań klinicznych – podkreślam randomizowanych badań klinicznych (klinicznych oznacza, że prowadzone są na żywych ludziach – czyli tych które nas interesują, bo są dużo ważniejsze dla nas niż te na szkle lub szczurach) – wykazało, że stosowanie sztucznych słodzików pozwala na utratę znaczącej ilości masy ciała.

Mało tego – w badaniach diet soda – wypada lepiej niż woda, OLABOGA JAK TO MOŻLIWE.

Zamiana słodkich napojów na te słodzone słodzikami nie tylko pomaga schudnąć, ale poprawia kontrolę cukru we krwi, profil lipidowy (cholesterol i triglicerydy) i ciśnienie krwi.

Słodkie napoje wypadają lepiej niż woda, gdy badamy subiektywną ocenę głodu.

Dzieje się tak nie dlatego, że sztuczne słodziki pomagają nam magicznie spalać tłuszcz – po prostu pozwalają one na spożycie czegoś słodkiego i zaspokojenie apetytu i zachcianek na słodkie - bez dostarczania ogromnej ilości kalorii.

Biorąc pod uwagę to jak groźna dla naszego zdrowia jest otyłość i cukrzyca typu drugiego ciężko tu się kłócić co jest lepsze.

W bibliografii znajdziecie metaanalizę 15 randomizowanych badań klinicznych która potwierdza pozytywny wpływ spożycia sztucznych słodzików na BMI.

Czy sztuczne słodziki wpływają na nasz jelitowy mikrobiom?

Tak wpływają. Ale to kolejny fałszywy alarm. Rzeczywiście istnieją badania w których dowiedziono, że sztuczne słodziki mogą zmieniać mikrobiom na niekorzyść. Ale jak zwykle większość z tych badań to badania na szczurach albo nawet na kulturach bakteryjnych w probówkach. I jak zwykle podajemy w tych badaniach stężenia słodzików dużo, dużo wyższe niż te które spożywamy na codzień.

Jednocześnie mamy również dobre badania klinicze w których badamy LUDZI, zaślepione placebo i rezultaty tych badań pokazują albo żaden wpływ albo nawet pozytywny wpływ na nasz mikrobiom. (prawdopodobnie nie ze względu na działanie słodzika, a raczej na brak w zamian kosmicznych ilości cukru)

REASUMUJĄC

Lepiej pić kole zero niż wode, pozdroooo

Właśnie nie – choć dziś o tym jeszcze nie wspominaliśmy naturalnie najlepszym rozwiązaniem będzie stronienie również od sztucznych słodzików i po prostu picie wody. Ale rozmawiamy o tym, byśmy nie dali się zwariować.

Jeżeli W OGÓLE sięgacie po słodkie napoje to niech to będą napoje ze słodzikami zamiast 20 łyżeczkami cukru.

jeżeli jecie albo gotujecie/pieczecie coś słodkiego śmiało sięgajcie po wersje fit – właśnie ze słodzikami zamiast cukru!

Przy rozsądnym korzystaniu ryzyko jest niewielkie a korzyści w porównaniu do nie przyjmowania jednocześnie ogromnych ilości cukrów prostych są bardzo pożądane, nieważne czy jesteście chudzi, grubi, młodzi, starzy, macie cukrzyce, insulinooporność czy nie. Swoją drogą jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej na ten temat to mamy dla was specjalny odcinek podcastu.

Diurnal variation of human sweet taste recognition thresholds is correlated with plasma leptin levels - PubMed (nih.gov)

The artificial sweetener erythritol and cardiovascular event risk | Nature Medicine

Artificial Sweeteners and Cancer - NCI

Association of Low- and No-Calorie Sweetened Beverages as a Replacement for Sugar-Sweetened Beverages With Body Weight and Cardiometabolic Risk: A Systematic Review and Meta-analysis - PubMed (nih.gov)

Effects of nonnutritive sweeteners on body weight and BMI in diverse clinical contexts: Systematic review and meta-analysis - PubMed (nih.gov)

Can non-nutritive sweeteners enhance outcomes of weight loss interventions? - Abstract - Europe PMC

The effects of water and non-nutritive sweetened beverages on weight loss during a 12-week weight loss treatment program - PubMed (nih.gov)

Non-nutritive sweeteners and their impacts on the gut microbiome and host physiology - PubMed (nih.gov)

Low-calorie sweeteners and body weight and composition: a meta-analysis of randomized controlled trials and prospective cohort studies - PubMed (nih.gov)

Poprzedni

Posłuchaj na

Fiteligent

Następny